Sięgnęłam po stary album ze zdjęciami, dowód na to, że nie zawsze byłam taka jak teraz. Zmieniłam się. Otworzyłam pierwszą stronę, a powietrze wypełniło się zapachem suszonych kwiatów, które powpychałam między stronnice. Sunęłam palcami po dawnych fotografiach, przypominając sobie okoliczności ich powstania. Jedno zdjęcie, którego nikt nie przykleił tylko wsunął do albumu wyślizgnęło mi się na kolana. Młody chłopiec wpatrywał się we mnie olbrzymimi, zielonymi oczami otoczonymi czarnymi rzęsami. Tysiące wspomnień przeleciało przez moją głowę…
* * *
- Ania! Zaczekaj! – wysoki, chudy chłopak wyskoczył zza drzewa i złapał rękę szczupłej dziewczyny z burzą czarnych włosów. Odwróciła się zaskoczona i spojrzała na niego dużymi, brązowymi oczami z naturalną ciemną oprawą. Nie widziała go nigdy wcześniej.
- Mogę cię odprowadzić? – trudno było ocenić, które z nich jest bardziej czerwone. Chłopak zaczął intensywnie wpatrywać się we własne buty. Puścił jej dłoń i wetknął kciuki w kieszenie – To znaczy… Ja miałem na myśli, że…
- Możesz – przerwała mu, wkładając kilka niesfornych kosmyków za ucho. Podniósł wzrok i uśmiechnął się delikatnie.
- Jestem Michał – odważniej wyciągnął rękę w jej stronę.
- Ania – ścisnęła ją lekko.
- Wiem – chłopak zarumienił się. Dziewczyna podniosła wzrok i obserwowała jak bawi się swoimi brązowymi loczkami – Znam cię, czasami tu przychodzisz… - nie patrzył na nią, a różowy rumieniec wpełzał na jego chłopięce policzki.
- Ania! Zaczekaj! – wysoki, chudy chłopak wyskoczył zza drzewa i złapał rękę szczupłej dziewczyny z burzą czarnych włosów. Odwróciła się zaskoczona i spojrzała na niego dużymi, brązowymi oczami z naturalną ciemną oprawą. Nie widziała go nigdy wcześniej.
- Mogę cię odprowadzić? – trudno było ocenić, które z nich jest bardziej czerwone. Chłopak zaczął intensywnie wpatrywać się we własne buty. Puścił jej dłoń i wetknął kciuki w kieszenie – To znaczy… Ja miałem na myśli, że…
- Możesz – przerwała mu, wkładając kilka niesfornych kosmyków za ucho. Podniósł wzrok i uśmiechnął się delikatnie.
- Jestem Michał – odważniej wyciągnął rękę w jej stronę.
- Ania – ścisnęła ją lekko.
- Wiem – chłopak zarumienił się. Dziewczyna podniosła wzrok i obserwowała jak bawi się swoimi brązowymi loczkami – Znam cię, czasami tu przychodzisz… - nie patrzył na nią, a różowy rumieniec wpełzał na jego chłopięce policzki.
* * *
Em, zaczekaj! Nie nadążam! – dziewczyna o długich nogach w obcisłych jeansach zatrzymała się na środku leśnej ścieżki i oddychała ciężko, trzymając się za bolący bok. Wyprzedzający ją o kilka kroków chłopak odwrócił się i wyszczerzył zęby w pięknym uśmiechu.
- Już nie dajesz rady? – zaśmiał się, wyjmując z plecaka wodę. Anka opadła ciężko na powalony pień obrośnięty mchem.
- Jestem zmęczona i głodna. Nie wiem po co ja tu z tobą przyszłam – odparła, wyrywając mu z dłoni butelkę – Gdzie my w ogóle jesteśmy?
- Mówiłem ci już, że to niespodzianka! Przestań ciągle marudzić, to już niedaleko – uśmiechnął się, odsłaniając rząd równych białych zębów.
- Dobra, dobra – wstała i otrzepała spodnie z ziemi oraz mchu – Chodźmy dalej, szybciej będę w domu.
Wsunął swoją rękę w jej dłoń. Spojrzała na niego zaskoczona, ale po chwili uśmiechnęła się, chowając rumieniec pod zasłoną czarnych włosów. Ruszyli dalej.
Em, zaczekaj! Nie nadążam! – dziewczyna o długich nogach w obcisłych jeansach zatrzymała się na środku leśnej ścieżki i oddychała ciężko, trzymając się za bolący bok. Wyprzedzający ją o kilka kroków chłopak odwrócił się i wyszczerzył zęby w pięknym uśmiechu.
- Już nie dajesz rady? – zaśmiał się, wyjmując z plecaka wodę. Anka opadła ciężko na powalony pień obrośnięty mchem.
- Jestem zmęczona i głodna. Nie wiem po co ja tu z tobą przyszłam – odparła, wyrywając mu z dłoni butelkę – Gdzie my w ogóle jesteśmy?
- Mówiłem ci już, że to niespodzianka! Przestań ciągle marudzić, to już niedaleko – uśmiechnął się, odsłaniając rząd równych białych zębów.
- Dobra, dobra – wstała i otrzepała spodnie z ziemi oraz mchu – Chodźmy dalej, szybciej będę w domu.
Wsunął swoją rękę w jej dłoń. Spojrzała na niego zaskoczona, ale po chwili uśmiechnęła się, chowając rumieniec pod zasłoną czarnych włosów. Ruszyli dalej.
* * *
Po jej twarzy spływały łzy. Nie należała do kobiet, które potrafią uroczo szlochać. Ona stała z zapuchniętymi oczami, wypiekami na policzkach. Włosy przykleiły się jej do mokrego podbródka. Michał podał jej chusteczkę i niezdarnie objął ramieniem. Przytuliła się do niego mocno całym ciałem, a on gładził ją po głowie.
- Przepraszam – wyszlochała, patrząc prosto w jego zielone, wielkie oczy.
- Nie masz za co przepraszać – powiedział stanowczo – zawsze możesz na mnie liczyć.
- Dziękuję, jesteś świetnym przyjacielem – uśmiechnęła się, ale przez zapuchnięte oczy i zasmarkaną buzię nie wyglądało to przekonywująco.
- Staram się – odpowiedział z głośnym westchnięciem.
Po jej twarzy spływały łzy. Nie należała do kobiet, które potrafią uroczo szlochać. Ona stała z zapuchniętymi oczami, wypiekami na policzkach. Włosy przykleiły się jej do mokrego podbródka. Michał podał jej chusteczkę i niezdarnie objął ramieniem. Przytuliła się do niego mocno całym ciałem, a on gładził ją po głowie.
- Przepraszam – wyszlochała, patrząc prosto w jego zielone, wielkie oczy.
- Nie masz za co przepraszać – powiedział stanowczo – zawsze możesz na mnie liczyć.
- Dziękuję, jesteś świetnym przyjacielem – uśmiechnęła się, ale przez zapuchnięte oczy i zasmarkaną buzię nie wyglądało to przekonywująco.
- Staram się – odpowiedział z głośnym westchnięciem.
* * *
Ania chodziła w kółko przed budynkiem szkoły. Zdenerwowana mięła materiał białej spódnicy. Słońce wyszło zza chmur i oświetliło jej zaciśnięte w pięści dłonie oraz przygryzaną wargę. Na placu zaczęli się pojawiać pierwsi uczniowie w eleganckich strojach. Anka podbiegła bliżej drzwi i zaczęła wypatrywać znajomej sylwetki. Zanim zdążyła się zorientować ktoś chwycił ją w ramiona i podniósł do góry. Rozpoznała zapach Em, dotyk jego dłoni, kształt policzka tulącego się do jej twarzy.
- I jak? – spytała ciągle zdenerwowana.
- Jakoś poszło. Grunt, że to już koniec – odpowiedział, wypuszczając ją z objęć. Z drugiej strony placu ktoś machał do nich intensywnie.
- Hej! Michał! Idziemy na piwo, idziesz?!
- Nie dzięki. My świętujemy dzisiaj razem – odkrzyknął, delikatnie obejmując dziewczynę w talii.
Ania chodziła w kółko przed budynkiem szkoły. Zdenerwowana mięła materiał białej spódnicy. Słońce wyszło zza chmur i oświetliło jej zaciśnięte w pięści dłonie oraz przygryzaną wargę. Na placu zaczęli się pojawiać pierwsi uczniowie w eleganckich strojach. Anka podbiegła bliżej drzwi i zaczęła wypatrywać znajomej sylwetki. Zanim zdążyła się zorientować ktoś chwycił ją w ramiona i podniósł do góry. Rozpoznała zapach Em, dotyk jego dłoni, kształt policzka tulącego się do jej twarzy.
- I jak? – spytała ciągle zdenerwowana.
- Jakoś poszło. Grunt, że to już koniec – odpowiedział, wypuszczając ją z objęć. Z drugiej strony placu ktoś machał do nich intensywnie.
- Hej! Michał! Idziemy na piwo, idziesz?!
- Nie dzięki. My świętujemy dzisiaj razem – odkrzyknął, delikatnie obejmując dziewczynę w talii.
* * *
- Michał? Uspokój się ! Powiedz to jeszcze raz tylko wolniej – Ania leżała na łóżku owinięta szczelnie kołdrą. Przyciskała do ucha telefon i marszczyła czoło, próbując zrozumieć jego słowa.
- Dostałeś się! Gratulacje! – wykrzyknęła radośnie – Tak bardzo zależało ci na tym liceum!
Odgarnęła włosy z czoła i przytrzymała je na karku.
- Super Em! Jestem z ciebie dumna! – powiedziała, siląc się na wesoły uśmiech
- Pewnie, może być jutro. Do zobaczenie – odparła beztrosko i rzuciła telefonem w ścianę. Czyli jednak wyjeżdża? Zostawia ją samą? Łzy płynęły już obfitym strumieniem.
- Michał? Uspokój się ! Powiedz to jeszcze raz tylko wolniej – Ania leżała na łóżku owinięta szczelnie kołdrą. Przyciskała do ucha telefon i marszczyła czoło, próbując zrozumieć jego słowa.
- Dostałeś się! Gratulacje! – wykrzyknęła radośnie – Tak bardzo zależało ci na tym liceum!
Odgarnęła włosy z czoła i przytrzymała je na karku.
- Super Em! Jestem z ciebie dumna! – powiedziała, siląc się na wesoły uśmiech
- Pewnie, może być jutro. Do zobaczenie – odparła beztrosko i rzuciła telefonem w ścianę. Czyli jednak wyjeżdża? Zostawia ją samą? Łzy płynęły już obfitym strumieniem.
Bardzo dobrze piszesz :))) czekam na dalszą część. Powodzenia w blogowaniu :)
OdpowiedzUsuńK.
Dziękuję :) Dalsza część już dodana :)
UsuńNapisz do mnie l.lipski87@gmail.com chętnie Cię poznam :)
OdpowiedzUsuń