wtorek, 19 czerwca 2012

2) Basista

Po wielu deszczowych dniach na niebie pojawiło się dawno wyczekiwane słońce. Odgarnęłam włosy na jedno ramię, odsłaniając twarz, aby złapać jak najwięcej promieni. Sandałki uderzały miarowo o chodnik w rytm moich kroków. Szłam pewnie, a ludzie odskakiwali na boki, robiąc dla mnie miejsce. Koleżanka poprosiła mnie o zrobienie zdjęć zespołowi jej chłopaka podczas próby. Zgodziłam się, ponieważ perspektywa samotnie spędzonego wieczoru przed telewizorem z piernikami w czekoladzie nie brzmiała zachęcająco. Zatrzymałam się na środku chodnika przed ładnym domkiem z zadbanym ogródkiem. Wygrzebałam z torebki telefon, w którym zapisałam adres spotkania. Porównałam numer mieszkania na ekranie i tabliczce, po czym otworzyłam furtkę. Zaskrzypiała delikatnie. Drobny żwirek chrzęścił pod moimi stopami gdy podchodziłam do frontowych drzwi. Nacisnęłam dzwonek i zaczęłam rozczesywać palcami splątane kosmyki.
- Hej. Ty pewnie jesteś naszym fotografem. Ania? – w wejściu pojawił się wysoki chłopak z dłuższymi, jasnymi włosami. Uśmiechnął się uroczo, pokazując rząd prostych, białych zębów. Chyba był młodszy.
- Cześć. Dokładnie – odpowiedziałam wytrącona z równowagi jego urodą.
- Jestem Błażej – wyciągnął w moją stronę dłoń o długich palcach. Ujęłam ją delikatnie.
- Miło mi – spojrzałam prosto w jego duże, błękitne oczy otoczone gęstymi rzęsami.
- Chodź, poznam cię z resztą zespołu – uśmiechnął się szerzej, przepuszczając mnie w drzwiach.
- Anka! – zanim zdążyłam się rozejrzeć ktoś wpadł na mnie z impetem i zasłonił widok burzą blond włosów – Dzięki, że się zgodziłaś!
- Asia, nie ma sprawy – odparłam, delikatnie uwalniając się z jej objęć. Uśmiechnęła się radośnie.
- Poznaj Rafała – wskazała wysokiego mężczyznę z czarnymi włosami sięgającymi ramion, który siedział wygodnie na białej kanapie – Pomachałam mu przyjaźnie – Kubę – zielonooki brunet wychylający się z wnętrza sąsiedniego pokoju – Marka – kolejny brunet z zielonymi oczami bawiący się odstającymi nitkami dywanu na podłodze – i Błażeja - chłopak uśmiechnął się w moją stronę.
Okazało się, że oświetlenie piwnicy, w której zwykle grali nie jest wystarczające, więc trzeba było przenieść sprzęt do salonu. Siedziałam wygodnie na kanapie, obserwując ich napięte mięśnie ramion i pleców. Potem sama zabrałam się do pracy. Co chwilę łapałam się na tym, że przyglądam się im z głupią miną zamiast robić zdjęcia. Błażej zerkał w moją stronę. Nie mogłam się powstrzymać i próbowałam uchwycić sposób w jaki odrzuca grzywkę z twarzy, jak szybko porusza długimi palcami po gryfie czarnej, basowej gitary, jak uśmiecha się delikatnie przy swoich ulubionych fragmentach piosenki. Nie mogłam się skupić na muzyce, wciąż przyglądałam się materiałowi T-shirta opinającego umięśnione ramiona.
- I jak? – jeden z chłopaków odstawił gitarę i stanął obok, spoglądając mi przez ramię na ekran aparatu.
- Myślę, że już to mamy. Wyślę wam zdjęcia przez Aśkę – odpowiedziałam, prezentując mu kilka ujęć.
- Świetnie – ucieszył się, spinając długie, czarne włosy. Mężczyźni ponownie zajęli się sprzętem. Oparłam się zmęczona o ścianę i pozwoliłam opaść powiekom.
- Tylko nie zasypiaj.
Otworzyłam oczy. Obok stał Błażej, uśmiechał się delikatnie i poprawiał swoją fryzurę.
- Jestem taka zmęczona – przyznałam szczerze.
- Chodź, zrobię ci kawę – złapał moją dłoń, a moim ciałem wstrząsnął dreszcz. Jego dotyk był zupełnie inny od tego, do którego byłam przyzwyczajona. Pociągnął mnie do prosto oraz elegancko urządzonej kuchni. Oparłam się wygodnie o ciemny blat i obserwowałam z jaką swobodą porusza się między szafkami.
- To twoje mieszkanie – powiedziałam. To nie było pytanie, ale mimo to odpowiedział.
- Tak, moje.
Sama nie wiem czym mnie tak ujął. Wypiliśmy kawę, opowiedział mi o swojej dziewczynie, która zerwała z nim po dwóch latach związku. Chciał zaznaczyć, że jest sam, ale dla mnie liczyło się coś innego. Wiedziałam, że mnie zrozumie. Usłyszałam nuty znajomej piosenki. Ujął moją dłoń i wyciągnął na środek salonu. Dom opustoszał, panował przyjemny półmrok, z oddali dochodziła spokojna melodia. Doskonale czułam się w jego ramionach. Każde jego muśnięcie było delikatne, niepewne, jakby bał się mojej reakcji. Przytuliłam policzek do jego piersi, a on odgarnął odrobinę moich włosów i złożył pocałunek na szyi.  Spojrzałam na niego ciekawie, a on uśmiechnął się i powoli połączył nasze wargi. Wplątałam dłoń w długie kosmyki jego jasnych włosów. Długie palce gładziły mój policzek. Miał twardsze opuszki od grania na gitarze. Ponownie dotknął ustami skóry mojej szyi, a ja przycisnęłam swoje drżące ciało do jego umięśnionej piersi, pozwalając swoim dłoniom błądzić po jego plecach. Nie spieszył się. Badał fakturę mojej skóry milimetr po milimetrze. Powoli przyzwyczajałam się do tego dotyku, smaku, zapachu, mimo, że tak bardzo się różnił. Do moich uszu wciąż dobiegała spokojna melodia. Odnalazłam jego usta i wbiłam się w nie intensywniej, chcąc jeszcze raz poczuć ten smak. Rozchyliłam wargi, pozwalając mu pogłębić pocałunek. Ostrożnie wsunął język pomiędzy moje wargi. Dłonie stały się odważniejsze. Niesamowicie szybko potrafił dotykać mojego ciała długimi palcami, prawie jak gryf gitary, wprawiając mnie w drżenie. Całował moje obojczyki, bawił się materiałem bluzki, muskając biodra i pośladki. Zaczęłam zdzierać z niego T-shirt, pozbywając się dzielącej nas tkaniny. W półmroku fragment jego nagiego ciała prezentował się pięknie. Objął mnie pewnie w talii i zawirował w rytm melodii aż wylądowaliśmy na białej kanapie.  Nakrył mnie własnym ciałem i pocałował namiętnie. Sunął dłonią po nodze, zaczynając od kostki przez łydkę, udo aż do króciutkich, jeansowych szortów. Moje ręce uczepiły się mocno jego pleców, przyciągnęłam  jego twarz bliżej swojej, trzymając go za kark. Zdjął moją bluzkę, pocałował szyję, obojczyk, dekolt, brzuch. Wplątałam się w jego włosy, oddychając coraz płyciej. Podniósł mnie, pewnie przytrzymując w talii. Odnalazłam jego usta łapczywie. Jego dłoń spoczęła na wewnętrznej stronie uda, drugą gładził mnie po biodrze, talii, żebrach. Przycisnęłam się mocniej. Pod nogą poczułam jego twardniejącą męskość. Długie palce zaczęły wślizgiwać się do wnętrza moich spodenek. Ja drżącymi dłońmi próbowałam rozpiąć pasek jego jeansów. Pomógł mi zsunąć je z siebie, jednocześnie ześlizgując ze mnie szorty. Dotknęłam go delikatnie przez materiał bokserek. Jego wargi przycisnęły się do szyi, a dłoń zbliżała się do uda. Moim ciałem wstrząsnął dreszcz gdy dotarł do celu tej wędrówki. Zapomniałam żeby oddychać i mieszkanie wypełniło się moim głośnym westchnięciem. Muzyka już dawno przestała grać…

5 komentarzy:

  1. A wcześniej tak niewinnie było... I ucinac w takim momencie!?
    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewinna to ja na pewno nie jestem :P
      No to czekaj na ciąg dalszy!

      Usuń
    2. Czekam no :p a jaka jesteś?

      Usuń
  2. Dziewczyno naprawde piszesz ciekawie nie moge sie doczekac kolejnego wpisu. Prosze napisz cos jeszcze ;) pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja chce jeszcze ;3
    Prosze napisz szybko coś dalej . Nie moge się doczekać NN

    OdpowiedzUsuń